czwartek, 27 lutego 2014

Blatu dalsze dzieje

Dzisiaj jeszcze echa toaletki.
Po ostatnich pracach stolarskich został mi blat, właściwie 3 deski, które go tworzyły - bardzo zniszczone i pożarte, ale jakoś nie miałam serca ich wyrzucić. Coś mi mówiło (zapewne gen syllogomanii), że może jeszcze kiedyś będzie z nich jakiś użytek. "Kiedyś" nadeszło stosunkowo szybko. Jest taki mebel, który miał lub ma chyba każdy z pokolenia Ikei - stolik Lack.


Zdjęcie z ikea.com

Mebel idealny, gdy jest potrzeba stołu przysofowego, a nie chce się inwestować w wystrój wynajmowanego mieszkania. My mieszkanie wynajmować skończyliśmy, ale stolik został. Wersja ciemny brąz była już wersją nieco obdrapaną, ze śladami męskiej walki z padem (bo piłka była za wolna...). Na szczęście duch pomysłowego Dobromira ciągle żyw jest!

środa, 26 lutego 2014

Wszystko dla pań

Część 1. Toaletka

Niniejszym inicjuję nowy cykl: "Wszystko dla Pań". Tylko inaczej niż u Zoli, nie będzie tu pończoszek, gorsetów, sukienek czy krynolin, a raczej meble, pudełka i innego typu przechowalnie na wspomnianą garderobę i akcesoria.

Zaczynam od obiektu westchnień nr 1 - toaletki.


Ikea inspiruje.

niedziela, 23 lutego 2014

Architektonicznie

I po Igrzyskach. Ścigali się, skakali, walczyli przez dobrych kilkanaście dni, a ja dopiero przy końcu (uroczysto-patetycznym) dowiedziałam się, że olimpijskimi cheerleaderkami byli Leopard, Zajka i Miszka. No Miszka, to ma dość duże doświadczenie, więc nie dziwie się, że go wzięli. 


Zdjęcie z oficjalnej strony igrzyskowej.

Tylko wtedy Misza miał w asyście zupełnie innego towarzysza:

Zdjęcie z oficjalnej strony igrzyskowej.

Hmmm, coś jakby podobne do... Jest takie miasto nad Wisłą, które mogłoby się promować tym samym plakatem, oczywiście po wycięciu gwiazdy i olimpijskich kółek. 

czwartek, 20 lutego 2014

Potrzeba

"Syllogomania (zespół zbieractwa, patologiczne zbieractwo) – nabywanie lub trudności z pozbywaniem się rzeczy nieużytecznych bądź o małej dla innych osób wartości." Takie mądre słowo, a zupełnie nieżyciowe. Że niby co? Że jak sobie pudełko, albo butelkę jakąś zatrzymam, to już jestem syllolo? A przecież nigdy nie wiadomo kiedy zaistnieje tzw. potrzeba... wtedy nawet taka zwykła puszka pożądaną być może...




poniedziałek, 17 lutego 2014

Niech się świeci!

Jest trend!
Jest u naszych północnych sąsiadów, jak u Isabelle McAllister


Lampa i zdjęcie Isabelle McAllister
Jest i u zachodnich sąsiadów w wersji rozwiniętej technologicznie - Daniel Michel

Zdjęcie Merlin Baum
Jest również u nas, na polskiej ziemi, we Wrocławiu na przykład - Machina.Organika


Zdjęcie z facebookowej strony Machiny O.

Jednym słowem jest moda na szkieletowe abażury z kolorowymi kablami. Pomysł niebanalny i bardzo eko (upcykling! Tyś nad poziomy!). Fundując lifting starej lampie, można zafundować sobie oświetlenie nie z tej bajki, czyli ze szczytów światowego designu.

piątek, 14 lutego 2014

14.02

Dziś jest dzień, w którym podstawowe zasady matematyki przestają obowiązywać, bo akurat dzisiaj...



O ile na co dzień uczuciowa galanteria miewa zaniki pamięci,tak dzisiaj miłość bezkarnie panoszy się na ulicach i komu nie spojrzeć w oczy, to amorki przebite strzałą. Każdy kogoś otwarcie lub skrycie, z wzajemnością, czasami bez, bardzo, bardzo, bardzo, albo ogromnie lubi, tak lubi, że czasami do grobowej deski to zostaje. I to miłość jest. I dzisiaj można TO powiedzieć.

Ja dziś mówię kulinarnie. Dla wszystkich uczuciowych trochę cukru:


czwartek, 13 lutego 2014

Sprostowanie

Winna jestem małe sprostowanie. Tyle się mówi o prawach autorskich, własnościach intelektualnych, człowiek uważa, żeby wspomnieć kogo należy robiąc jakieś odnośniki, a tu patrz! Taki blamaż na własnym podwórku!
Postaci dramatu: znana już Scarlett (S), jest i Rhett (R).
Akcja toczy się po przeczytaniu mojego drugiego w życiu (sic!) posta (Problem-z-okularami): Rhett nerwowo tupie nóżką.
R: Twój pomysł?! Twój pomysł?! Przecież to ja wymyśliłem, żeby półkę okleić! Materiałami!
S: (pąs)
Przyszło się zapąsić... No, faktycznie... Jakoś się to wspólnie wykluło i autorów powinno być dwoje. Zatem prostuję: pomysł na półkę z wieszakiem (jak również jej wykonanie) nie jest mój, jest nasz, sztuki 2.

I z góry przepraszam wszystkich, których kiedykolwiek zapomnę wspomnieć - proszę mnie zbombardować mailem lub komentarzem, sprostowanie zamieszczę. Ostatecznie, mam już w tym jakieś doświadczenie.

I naprawdę nie wiem skąd te porównania do "Przeminęło z wiatrem". To nawet nie jest moja ulubiona powieść! Widać, jednak bardzo życiowa.

DD

poniedziałek, 10 lutego 2014

Problem z okularami

Cierpię jeszcze na niedobór półek, szafek, schowków, etc. przy jednoczesnym nadmiarze rzeczy, na które z powodu wspomnianego niedoboru nie ma jeszcze miejsca. Dziś problem z okularami przeciwsłonecznymi. Co prawda Polska, to nie słoneczna Kalifornia, ale jak nie pada, to czy to zima, czy lato, okulary rzecz przydatna i modna - u mnie w nadmiarze. Sfrustrowana okularowym chaosem postanowiłam go jakoś poskromić. 
Mój (patrz: Sprostowanie) sposób na półkę z wieszakiem (dosłownie):

1. Materiały: półka (u mnie made in Ikea), metalowy wieszak (typ pralniowy), ścinki materiałów i mocny klej do tkanin (u mnie do wykładzin), ewentualnie mocny klej montażowy.
2. Narzędzia: nożyczki, kombinerki, wiertarka, śrubokręt.




Jutro

"Pomyślę o tym jutro" - zwykła była mawiać Scarlett O'Hara. Zwykłam była i ja, bo kto by nie chciał być jak Scarlett! Szczególnie lubiłam myśleć jutro o założeniu swojego własnego internetowego M, gdzie mogłabym zamieszczać rezultaty zmagań z M całkiem realnym, tym z cegieł i betonu. Namyśliłam się. Nadeszło jutro. 

Na przywitanie coś z cyklu: wyszperane na strychu - bez mała półwieczna, haftowana maminą ręką makatka, a właściwie jej adekwatny fragment.



Do przeczytania!
DD