Jak co roku o tej porze sprawdzam pierwsze oznaki wiosny. - Śnieg stopniał? - Yyyyy... Jaki śnieg? - Pąki na drzewach i krzewach są? - Są! - Przebiśniegi? - Nie widziałam, ale to pewnie przez brak śniegu... - W sklepach wysyp hiacyntów? - No pewnie! - Ptaki ćwierkają! - Jak najbardziej! - Koty się drą? - Już od końca lutego! - No to mamy wiosnę, nie tylko w kalendarzu. I jakie to szczęście, że zima wyszła z tej imprezy po angielsku.
Może na dobry początek wiosennych szaleństw zazielenić nieco dom? Tylko tak z jajem! Inaczej niż hiacyntowo-żonkilowo.
Dziś prezentuję, jak w prosty sposób zrobić mini ogród wertykalny.
Wracam po chorobowym! Moje drogie Dziecko ostatnio regularnie dzieli się ze mną koktajlem z wirusów i bakterii; wstrząśniętym, zmieszanym i zmiksowanym z całym pułkiem żłobkowych mikrobów. Zastanawiające jest to, że u niej taki koktajl wywołał kaszelek i wyciek z nosa. Mnie powaliło i odcięło od świata.
A skoro już położyło mnie do łózka, musiałam zająć się tematem pokrewnym, tj. łóżkowym.