Kolejny odcinek łazienkomorfozy.
Dziś temat prosty jak drut/kij, chociaż piekielnie trudny w sfotografowaniu.
Wymiana wieszaków od dawna chodziła mi po głowie.
Był takie:
z założeniem, że są tylko na chwilę.
Ładne, ale jak dla mnie za bardzo shabby, a łazienka ma być lumber! Do tego zazwyczaj wieszaliśmy (z mocnym akcentem na -łam) tam wszystko, a to już prosta droga do tekstylnego armagedonu na ścianie.
Ukrócić ten proceder mogły tylko, nazwijmy je: wieszaki rurkowe, albo poziome, albo bez haczyków - mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi? Jeśli nie, to zaraz się dowiecie!
Bo naturalnie wymyśliłam sobie wieszak idealny.
Najlepsze jest to, że wszystkie składniki znalazłam w swoich zbiorach! No dobrze, dokupić musiałam tylko dwugwinty (uwaga! Fachowa nazwa!;)).
Składniki:
- pół metalowego karnisza (średnica 16 mm) - może być każda metalowa rurka lub drugi drewniany drążek,
- 1 drewniany drążek (średnica 16 mm),
- drewniana kantówka pocięta na cztery 10-centymetrowe kawałki,
- 4 metalowe obejmy do rur (średnica 16 mm) - takie jak wykorzystane w TYM projekcie,
- 4 dwugwinty i kołki rozporowe,
- 8 krótkich wkrętów do drewna,
- czarna farba
- olej do drewna (lub wybrany impregnat)
Sprzęt:
- piłki do drewna i metalu
- wiertarka
- śrubokręt
- poziomica i ołówek
A teraz przepis:
1. Rurę i drążek docięłam do wybranej długości.
2. Drewniane klocki pomalowałam i zaimpregnowałam.
3. W klocki wkręciłam dwugwinty.
4. Rozmieściłam klocki na ścianie, zaznaczając miejsca wierceń.
5. Wywierciłam dziury i wkręciłam klocki w ścianę.
6. Do klocków przykręciłam rurę i drążek (przy pomocy obejm).
Ta daaa! Gotowe! Easy peasy, jak mawiają anglosasi.
U mnie wieszaki są w kontrastowych kolorach.
Projekt minimalistyczny.
Jest małe odstępstwo od rygoru nie wieszania ubrań. Na dolnym drążku zamontowałam dwa haczyki na pidżamkę maluszki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz