Tak się złożyło, że przytachałam dzisiaj z zakupami roślinę. Roślina jak to roślina, wymaga osłonki do doniczki. Problem nr 1 - rozmiar! Szybkie ZPT (kto pamięta ten wie; w wersji zagranicznej DIY czyt. "do it yourself') :
1. Bierzesz puszkę. Jak nie ma, boś osobnik bez genu syllolo akurat, to może czas coś ugotować? Chilli jakieś na przykład.
2. Bierzesz farbę w sprayu i dowolny szablon (u mnie stara koronka, motyw, który przewijać się będzie jeszcze niejednokrotnie).
3. Sprajujesz.
4. Gotowe!
Nic wielkiego, a plastiku nie widać. I problem nr 1 rozwiązany, bo storczyk akurat w wersji mini był, tak że się na półkę zmieścił idealnie.
A teraz trochę komentarza do świata. W 2004 roku stałam ubrana na pomarańczowo pod ukraińską ambasadą krzycząc "Ще не вмерла Українa", bo trzeba było pomóc. Niecałe 2 lata temu, z paznokciami w kolorach Państw-Organizatorów krzyczałam: "Gola, gola, gola!", bo trzeba było dopingować, choćby szanse matematyczne... I znowu jest potrzeba. I znowu trzeba krzyczeć.
DD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz