Historia zaczęła się, gdy kupiłam mały, stylowy fotel w bardzo złej kondycji. Co prawda miałam już krótkie epizody z tapicerowaniem (np. opisane wcześniej krzesła), ale w tym przypadku moje wewnętrzne: "Co? Ja nie zrobię?!" brzmiało raczej jak: "O, mamo! Jak ja to zrobię?". Do tego mebel tak mi się podobał, że najzwyczajniej w świecie nie chciałam go zepsuć.
Niezłe cacko, prawda?
Na szczęście są jeszcze zapaleni fachowcy, którzy chętnie dzielą się zdobytą wiedzą, do tego poinstruują co z czym i dlaczego, do tego są odporni na tysiące wielce nieistotnych pytań, do tego - tu najlepsze! - przyjeżdżają do Krakowa!
Pierwszy weekend grudnia 2015 zaliczam do bardzo pracowitych i udanych - spędzony na warsztatach tapicerskich prowadzonych przez Alka z AK Design w nowohuckim Dom Dekor.
W dwa dni moja berżera przeszła transplantację praktycznie wszystkiego.
A ja mogłam pochłonąć nieco tapicerskiej wiedzy i pobawić się takerem podłączonym do sprężarki, i maszyną do robienia guzików, i zakrzywioną igłą; jedynie maszynę do szycia omijałam z daleka. A wszystko w doborowym towarzystwie takich samych zapaleńców starego designu.
Zdjęcia dzięki uprzejmości AK Design.
W domu dorobiłam jeszcze białe lamówki.
I tu historia się kończy. Efekt finalny stonowany i bardzo elegancki. Trochę mi chodzi po głowie, żeby jeszcze raz przerobić fotel i utopić go w turkusowym aksamicie... do tego czysta, lekko bielona rama... kusi mnie, kusi. Ale dopóki mebel nie zmieni swojego miejsca, będę chłonąć jego "klubowy" charakter.
A na warsztatach, pod czujnym okiem prowadzącego powstały m. in. jeszcze takie oto dzieła:
Chylę czoła przed ich autorami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz