Szafa w krainie czarów

...albo drzwi do Narnii.

 Przez ostatnie 3 tygodnie miałam niesamowitą przyjemność pracować nad wiekową szafą, która od ponad roku zbierała kurz w garażu. 
Przyznam szczerze, że w dniu, w którym dziadek z rumieńcem na twarzy prezentował mi to oto rodzinne, garderobiane dobro (naturalnie w mrokach i pajęczynach skrzypiącego strychu) poczułam się nieco oszołomiona i przerażona. Taka forma! Taka bryyyła! I jakby do niczego nam nie pasująca... Ale pod skórą zaczęło mi biegać magiczne słowo: potencjał!

 
 Wyszliśmy z założenia, że szafa stanie w pokoju Kaliny. Teraz wystarczyło już tylko zaadaptować dwudrzwiową, drewnianą kolubrynę tak, żeby sprawnie wkomponowała się w pokój małej dziewczynki. 
- Myśl Dorota, myśl! 
Wymieniłam plecy, półki, drążki. Posklejałam wszystkie rozdarcia. Wypełniłam ubytki. Nawet wzmocniłam konstrukcję, a w głowie kotłowanie.
- Różowa? - bleee!
- Biała? - nuuuda!!!
- Niebieska, szara, czarna?
- Taka, żeby nie powstydziła się jej Alicja z Krainy Czarów... 
- No to szmaragdowa!

Żeby było lekko dodałam białe obramowania oraz złote akcenty na okuciach. Efektu starości nadają subtelne przetarcia. Wnętrze skąpałam w szarościach i delikatnej białej mozaice.Wewnętrzna strona drzwi to część najbardziej użytkowa - lewe pomalowałam farbą tablicową, prawe czekają jeszcze na lustro.

Kilka detali:




  

Teraz u mnie pojawił się rumieniec. I zachodzę w głowę skąd wzięło się założenie, że szafę dostanie ta farciara, Kalina?

Mój pomysł na mebel: szafa nie musi być tylko schowkiem na ubrania, może też być całkiem niezłą kryjówką!

Alternatywa dla tipi? Co myślicie o takim pomyśle?


Użyte materiały:
- farby i wosk: Annie Sloan
- szablon malarski: stencils.pl
- bawełniany kabel i żarówka: bylight.pl