poniedziałek, 3 marca 2014

Zapusty

Hulaj dusza, piekła nie ma! Pączki, faworki, oponki, a i popić czymś można, a nawet wypada. Zapusty-rozpusty! Zaczęło się w czwartek, ale zgodnie ze staropolską tradycją do wtorku szaleć kalorycznie można. U nas symboliczny, czwartkowy pączek był, ale główne obchody z premedytacją zaplanowaliśmy na koniec tygodnia, tłusty weekend! Było trochę ugniatania, wałkowania, wycinania i inhalacji gorącym tłuszczem, ale ostatecznie czego nie robi się by rozpieścić podniebienie.





Mmmm, mmm, mmymmm. Między jednym faworkiem, a drugim poświęciłam trochę czasu na meblową od-Nowę. Przedmiot mego twórczego trudu: 

sosnowa komoda

Komoda. Wkrótce post w całości jej poświęcony - czekam jeszcze na kilka wykończeniowych detali.
A wracając do bohaterów tego postu i weekendu, pragnę poinformować, że w tajemniczych okolicznościach, pomiędzy jednym, drugim i kolejnym pociągnięciem pędzla bardzo zgrabnie ulotnili się. Może za dużo spirytusu w cieście? Chociaż okruszki i marny ciasteczkowy zamiennik mogą wskazywać zupełnie innego sprawcę/ów.




- Jakie to szczęście, że od środy post - westchnęła oponka; kto ma, ten wie która.

Dla wszystkich, którzy zapomnieli o pościgu za pączkiem jest jeszcze nadzieja - wzorem Francuzów i Anglików został Wam jeszcze tłusty wtorek. Zaszalejcie!

DD

2 komentarze:

  1. no to ide zaszalec :)
    alez jestem ciekawa co to bedzie z ta komoda!!??!?
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. że też faworki nie zdążą się tak zestarzeć jak komoda!!!
    Też jestem bardzo ciekawa nowego jej koloru - ta bez uchwytów wygląda smutno :-( ale na pewno zrobisz z niej cacuszko - kibicuję i czekam niecierpliwie! Pzdr.

    OdpowiedzUsuń